wróżka wróżby wróżenie z kart przepowiednie chiromancja tarot wróżenie
przez internet numerologia runy przepowiadanie przyszłości ezoteryka
zjawiska niewyjaśnione
|
wróżka,
Beata, wróżby, wróżenie, przez internet, tarot,
chiromancja, numerologia, runy,przepowiadanie przyszłości
Annie Besant (1847-1933) |
W.C. Leatbeater |
Fragment książki Annie Besant (przewodniczącej Towarzystwa Teozoficznego)
i W.C Leatbeater "Jasnowidzenie i Myślokształty"
Czym jest jasnowidzenie
Jasnowidzenie jest dosłownie tym, co się w znaczeniu tego słowa
zawiera: jasnym widzeniem. Słowo to nieraz bywa nadużywane i przekręcane,
a nawet haniebnie poniżane aż do mianowania nim kuglarskich sztuczek
w objazdowych teatrzykach i cyrkach. Nawet w swoim węższym znaczeniu,
obejmuje ono tak wielką ilość różnorodnych zjawisk, odrębnych
w swoim charakterze, iż nie jest rzeczą łatwą znaleźć dla niej
ścisłą i dokładną definicję. Nazywano je nieraz "widzeniem
duchowym", lecz trudno o bardziej nieścisłą i w błąd wprowadzającą
nazwę, gdyż w przeważającej ilości wypadków nie pozostaje ono
w związku z żadną zdolnością, którą można by zaszczycić tak wzniosłym
mianem.
Dla celów naszego obecnego studium możemy je określić jako władzę
widzenia tego, co dla zwykłego, fizycznego wzroku jest zakryte.
Należy od razu zaznaczyć, że bardzo często, choć nie zawsze, zdolności
jasnowidzenia towarzyszy i druga, którą można by nazwać jasnosłyszeniem.
Jest to zdolność słyszenia dźwięków niedostępnych dla zwykłego
fizycznego słuchu. W obecnej pracy, mówiąc o jasnowidzeniu, będziemy
tym samym mówić i o tej drugiej zdolności, nie powtarzając wciąż
tego drugiego miana - jasnego słyszenia.
Jeszcze dwa słowa, zanim przejdę do właściwego tematu. Przede
wszystkim nie piszę bynajmniej dla tych, którzy nie wierzą, by
zjawisko jasnowidzenia mogło istnieć; nie będę się też starał
gromadzić argumentów dla rozproszenia różnych w tym względzie
wątpliwości.
Nie miałbym na to miejsca w pracy tak szczupłej, jak obecna; ludzie,
którzy mają te wątpliwości, powinni przestudiować bogatą literaturę,
podającą setki stwierdzonych przykładów lub spróbować sami eksperymentów.
Książkę niniejszą przeznaczam dla ludzi, którzy posiadają w tym
kierunku więcej wiadomości i wiedzą, że jasnowidzenie istnieje,
a są nim na tyle poważnie zainteresowani, że pragną zdobyć nieco
więcej wiadomości co do jego metod i możliwości; mogę ich zapewnić,
że wszystko co tu podaje, jest rezultatem długich, starannych
studiów i doświadczeń, stwierdzam przy tym, że choć niektóre opisywane
przeze mnie władze mogą się wydawać zupełnie nowe, jednak nie
przytaczam tu ani jednego przykładu, któremu podobnych sam bym
osobiście nie widział lub nie sprawdził.
A wreszcie, choć będę unikał w miarę możliwości wszelkiej specjalistycznej
terminologii, to jednak od czasu do czasu będę zmuszony używać
terminów zaczerpniętych z literatury teozoficznej bez szczegółowego
ich tłumaczenia, przypuszczając iż moi czytelnicy sami dostatecznie
je znają; w przeciwnym razie mogę im tylko poradzić zapoznanie
się z któraś z elementarnych książek, jak np. "Mądrość Odwieczna"
lub "Człowiek i jego ciała" - Annie Besant. Cały system
myśli teozoficznej jest tak ściśle ze sobą powiązany, a wszystkie
jego części tak od siebie zależne, że chcąc dać pełne wytłumaczenie
jakiegoś użytego przeze mnie terminu, musiałbym podać w skrócie
całość systemu, jako przedmowę nawet do tego krótkiego zarysu
o jasnowidzeniu.
Zanim przystąpię do wytłumaczenia, czym jest jasnowidzenie, zwrócę
uwagę na parę rzeczy, dotyczących zarówno różnych sfer, w których
ono może działać, jak i warunków dla tego działania nieodzownych.Cała
literatura teozoficzna twierdzi, że wszystkie te wyższe zdolności
staną się z czasem udziałem całej ludzkości, że na przykład zdolność
jasnowidzenia posiada w stanie potencjalnym każdy, a ci, u których
się przejawia już obecnie, nieznacznie tylko wyprzedzili w tej
dziedzinie resztę ludzkości. Twierdzenie to polega na prawdzie,
a jednak większości ludzi wydaje się mgliste i mało prawdopodobne
dla tej prostej przyczyny, że uważają oni te zdolności za coś
zupełnie nieznanego ich doświadczeniu i za coś różniącego się
zasadniczo od wszystkiego, co znają i czego dotychczas doświadczali.
Każdy jest przy tym pewny, że w każdym razie sam jest niezmiernie
daleki od ich rozwinięcia.
Może łatwiej nam będzie pozbyć się tego przekonania, jeśli postaramy
się zrozumieć, że jasnowidzenie, podobnie jak wszystko w przyrodzie,
jest głównie kwestią drgań i właściwie tylko rozszerzeniem władz,
których używamy codziennie przez całe nasze życie. Żyjemy otoczeni
oceanem powietrza i eteru, który przenika zarówno powietrze jak
i wszelką materie fizyczną, i tylko dzięki drganiom, zachodzącym
w owym otaczającym nas oceanie materii, dochodzą do nas wrażenia
z zewnątrz. Jest to rzecz znana nam wszystkim, czy jednak wielu
z nas zastanawiało się nad tym, jak nieskończenie mała jest ilość
drgań, na które odpowiadamy? Spośród nieskończenie szybkich drgań,
rozchodzących się w eterze, jest tylko mały - bardzo mały zaiste
- odcinek tych, na które zdolna jest odpowiadać siatkówka oka
ludzkiego; te specjalne drgania wywołują w nas wrażenie, które
nazywamy światłem, czyli jesteśmy w stanie widzieć tylko te przedmioty,
od których ten specjalny rodzaj światła promieniuje albo się odbija.
W podobny sposób bębenek ludzkiego ucha jest zdolny do reagowania
na pewną, bardzo drobną ilość stosunkowo powolnych drgań - na
tyle powolnych, aby wprawić w ruch otaczające nas powietrze; możemy
więc słyszeć tylko dźwięki wydawane przez, przedmioty, które mogą
drgać w obrębie tej specjalnej skali drgań. Jest rzeczą doskonale
znaną nauce, że w obu wypadkach istnieje ogromna ilość drgań zarówno
poniżej, jak i powyżej krańców tych dwóch skal, czyli że istnieje
wiele światła, którego nie możemy widzieć, jak i wiele dźwięków,
których nie jesteśmy w stanie słyszeć. Jeśli chodzi o światło,
to działanie tych szybszych i wolniejszych drgań łatwo dostrzec
w skutkach, wywoływanych przez promienie ultrafioletowe na jednym
krańcu widma słonecznego i promienie podczerwone (cieplne) na
drugim.
Właściwie istnieją drgania wszelkiego możliwego do pomyślenia
stopnia szybkości, wypełniające całą skalę pomiędzy powolnymi
falami dźwiękowym, a szybkimi falami świetlnymi; ponadto istnieją
bez wątpienia drgania powolniejsze aniżeli głosowe, jak również
nieskończona ilość drgań szybszych od znanych nam jako światło.
Gdy się nad tym zastanawiamy, zaczynamy rozumieć, że drgania,
które widzimy i słyszymy, są podobne dwóm drobnym, nielicznym
grupom strun olbrzymiej harfy, która posiada ich niezliczoną ilość.
A gdy pomyślimy, ile już zdołaliśmy się nauczyć i wywnioskować
dzięki używaniu tych drobnych fragmentów, możemy choćby w przybliżeniu
wyobrazić sobie jakie możliwości leżałyby przed nami, gdybyśmy
umieli korzystać z całej tej ogromnej i przedziwnej harfy.
Trzeba również zwrócić uwagę, że poszczególni ludzie różnią się
znacznie, choć stosunkowo w niewielkich granicach, w swojej zdolności
odpowiadania na te nawet nieliczne drgania, które dosięgają ich
fizycznych zmysłów. Nie mam tu na myśli tak zwanego dobrego wzroku
czy słuchu, dzięki którym człowiek widzi drobniejsze przedmioty,
słyszy cichsze dźwięki, aniżeli ktoś inny; nie chodzi tu bynajmniej
o siłę wzroku, lecz o skalę wrażliwości.
Jeżeli na przykład z pomocą silnie rozszczepiającego światło pryzmatu
rzucimy na papier pełną skalę barw widma słonecznego i polecimy
różnym osobom naznaczyć, gdzie widzą jej krańce, to przekonamy
się, jak różnią się ich zdolności widzenia. Niektóre osoby będą
widziały fiolet o wiele dalej niż widzi większość; inne natomiast
mniej fioletu, a za to więcej czerwieni na drugim krańcu. Może
znajdzie się kilka osób, które będą widziały po obu stronach nieco
dalej niż inne, a będą to na pewno ludzie specjalnie wrażliwi,
czyli sensytywni, jak się ich nieraz nazywa - to jest odpowiadający
na większą ilość drgań aniżeli większość ludzi naszych czasów.Możemy
sprawdzić w podobny sposób różnice w słyszeniu. Jeśli wybierzemy
dźwięk nie nazbyt wysoki, na samej jakby granicy słyszalności,
i będziemy badali, ile osób z pomiędzy jakiejś grupy ludzi będzie
go słyszeć, to będziemy mogli w podobny jak poprzednio sposób
sprawdzić różnice w zdolności słyszenia. Pisk nietoperza jest
dobrym przykładem takiego dźwięku; doświadczenie wykaże nam, iż
w letni wieczór, gdy powietrze pełne jest różnych szmerów i głosów,
wysokie i ostre dźwięki wydawane przez te małe stworzenia, są
dla ucha ogromnej większości ludzi zupełnie nieuchwytne.
Przykłady te wskazują, że nie ma wyraźnej i stałej granicy dla
ludzkiej zdolności odpowiadania czy to na eteryczne, czy na powietrzne
drgania, i że niektórzy z nas już dziś posiadają te zdolności
lepiej rozwinięte aniżeli inni. Można również stwierdzić, że stan
zdolności tego samego człowieka zmienia się w różnych okresach
i momentach. Nie jest więc zbyt trudno wyobrazić sobie, że człowiek
jest w stanie rozwinąć te zdolności o tyle, aby z czasem mógł
widzieć bardzo wiele z tego, co niewidzialne jest dla innych,
i aby mógł słyszeć niejedno, co dla drugich jest niesłyszalne,
wiemy bowiem, że otacza nas niezmierna ilość tych drgań i niejako
oczekuje na nasze postrzeganie. Doświadczenia z promieniami Rentgena
są jednym z licznych dziś przykładów, jak zadziwiające skutki
daje poznanie choćby tylko niektórych z tych dalszych, dotąd nieznanych
drgań, a przenikanie tych promieni przez wiele przedmiotów, dawniej
uważanych za nieprzenikliwe, wskazuje nam co najmniej jeden sposób
wytłumaczenia sobie tak elementarnych przykładów jasnowidzenia,
jak odczytanie listu w zamkniętym pudełku, lub opisanie osób,
znajdujących się w sąsiednim mieszkaniu. Gdybyśmy oprócz zwykłego
widzenia nauczyli się widzieć z pomocą promieni Rentgena, wystarczyłoby
nam to dla dokonania podobnej sztuki.
Dotąd mówiliśmy tylko o rozszerzeniu czysto fizycznych zmysłów
człowieka; jeśli przypomnimy sobie, że posiada on i ciało eteryczne,
które jest tylko subtelną częścią fizycznego, że wszystkie organy
zmysłowe składają się również z materii eterycznej, znajdującej
się w różnych stanach skupienia, a mającej pewne właściwości,
które u większości ludzi są jeszcze w stanie uśpienia, to zobaczymy,
że nawet ograniczając się do tej linii rozwoju ukrytych zdolności,
otwierają się przed nami ogromne horyzonty i bardzo bogate możliwości.
Prócz tego, człowiek posiada narzędzia uczuć i myśli, zwane ciałem
astralnym i mentalnym. Każde z nich może być z biegiem czasu uaktywnione,
tak aby odpowiadało na drgania subtelnej materii właściwych sfer,
dają tym samym Jaźni (Ego), w miarę coraz swobodniejszego jej
działania poprzez te narzędzia, możliwość kontaktu, poznawania
i władania dwoma nowymi, ogromnymi światami.
Sfery te otaczają nas zewsząd i przenikają się swobodnie; nie
trzeba też sądzić, że substancja ich jest całkowicie różna i niczym
ze sobą nie powiązana; raczej jedna wchodzi bezpośrednio w drugą,
i tak najniższa substancja astralna tworzy bezpośredni dalszy
ciąg najwyższej fizycznej, a najniższa mentalna dalszy ciąg astralnej.
Nie wyobrażamy też sobie materii tych sfer jako czegoś dziwnego
i zupełnie odrębnego od materii fizycznej; raczej odwrotnie, możemy
o niej myśleć z większą słusznością jako o fizycznej, tylko bardziej
zróżnicowanej i subtelnej, drgającej też o wiele szybciej i dzięki
temu stwarzającej dla nas niemal zupełnie nowe warunki, stany
i właściwości.
Nic trudno zatem zrozumieć możliwość stałego doskonalenia i rozszerzania
naszych zmysłów, tak abyśmy zarówno wzrokiem jak i słuchem mogli
chwytać drgania o wiele wyższe i o wiele niższe od zwykle dotychczas
znanych. Duża cześć tak nowo poznanych drgań należy do sfery fizycznej
i wprowadza nas tylko w eteryczną jej część, która dziś jest dla
nas zamkniętą księgą. Drgania te odbiera się za pośrednictwem
tej samej co zawsze siatkówki oka, jednak oczywiście za pomocą
jej eterycznych, a nie czysto fizycznych cząstek; drgania te jednak
działają tylko na jeden organ, wyspecjalizowany do ich odbierania,
a nie na całą powierzchnię naszego eterycznego organizmu.
Zdarzają się jednak pewne wypadki anormalne, gdy i inne części
organizmu eterycznego odpowiadają na te drgania równie, a czasem
nawet bardziej wyraźnie, aniżeli oko. Takie, bardzo zresztą rzadkie
wypadki, można tłumaczyć w różny sposób, przede wszystkim jednak
jako wynik częściowego rozwoju astralnego, przy bliższym bowiem
badaniu tych przykładów, przekonamy się. że owe najwrażliwsze
miejsca ciała, niemal zawsze są położone w bliskości którejś z
tak zwanych czakr, czyli ośrodków sił żywotnych w organizmie astralnym.
Choć ośrodki te nie mogą działać sprawnie we własnej sferze, dopóki
świadomość astralna nie zostanie dostatecznie rozwinięta, jednak
mogą już być dość silne, aby pobudzać do żywszego działania cząstki
eteryczne, które je przenikają.
Gdy przejdziemy do zmysłów astralnych, metody ich działania będą
zupełnie odmienne. Nasz organizm astralny nie posiada wyspecjalizowanych
organów zmysłowych. Jest to fakt, który należy nieco szerzej omówić,
gdyż wielu studiujących fizjologie, nie umie połączyć tego faktu
z twierdzeniem, że cały nasz organizm fizyczny jest przeniknięty
materią astralną, że istnieje dokładna współzależność pomiędzy
tymi dwoma organizmami, oraz że każdy przedmiot fizyczny posiada
swój nieodłączny odpowiednik astralny.
Każde z tych twierdzeń jest zupełnie ścisłe, ale dla ludzi, którzy
sami nie posiadają jeszcze astralnego wzroku, może to być trudne
do zrozumienia. Każdemu rodzajowi materii fizycznej odpowiada
określony rodzaj materii astralnej, stale z nią związany, który
można oddzielić tylko przy użyciu znacznej siły i umiejętności
okultystycznej, ale nawet wówczas tylko na chwile, dopóki siła
ta działa. Jednak połączenie cząstek astralnych jakiegoś przedmiotu
pomiędzy sobą jest wiele luźniejsze aniżeli fizycznych w odpowiedniku
fizycznym.
W sztabie żelaza np. mamy pewną ilość cząstek fizycznych w stanie
stałym, czyli zdolnych do stosunkowo małych tylko zmian w swoim
wzajemnym położeniu, choć bardzo szybko drgających w swojej własnej
sferze. Astralny odpowiednik tej sztaby będzie się składał z materii,
którą nazwiemy stałą materią astralną, czyli należącą do najniższego
poddziału tej sfery; a jednak jej cząsteczki zmieniają szybko
i nieustannie swoje wzajemne położenie, poruszając się swobodnie
na kształt cząstek wody na planie fizycznym. Nie ma więc stałego
związku pomiędzy żadną fizyczną cząsteczką, a odpowiadającą jej
w danej chwili ilością materii astralnej. To samo mamy i w astralnym
organizmie człowieka; podzielmy go dla ułatwienia sobie sprawy
na dwie części: skupienie gęstszej materii, które zajmuje dokładne
miejsce fizycznego ciała, oraz chmurę lżejszej, rzadszej materii,
otaczającej poprzednią. W obu tych częściach i pomiędzy nimi wzajemnie
odbywa się nieustanne i szybkie krążenie cząsteczek, o którym
wspominaliśmy, tak iż przy bliższej obserwacji przypominają nam
one żywo kipiącą wodę.
Zważywszy to, łatwo zrozumieć, że chociaż każdy organ ciała fizycznego
ma zawsze jako swój odpowiednik pewną ilość astralnej materii,
to jednak nie zatrzymuje on tych samych jej cząsteczek dłużej
niż parę sekund, nie ma więc tutaj nic, co by odpowiadało specjalizacji
fizycznej substancji nerwowej w nerw optyczny czy słuchowy. A
więc choć oko czy ucho posiada bez wątpienia swój astralny odpowiednik,
to jednak jego cząstki nie są ani więcej ani mniej zdolne do odpowiadania
na drgania, wywołujące astralne widzenie lub słyszenie, aniżeli
jakiekolwiek inne cząstki organizmu astralnego. Pamiętajmy przy
tym, że chcąc aby nas rozumiano, musimy wciąż mówić "wzrok
astralny" lub "słuch astralny", jednak używając
tych określeń mamy na myśli tylko zdolność odpowiadania na takie
drgania, które świadomości człowieka, działającej w organizmie
astralnym, przekazują wrażenia podobne w swoim charakterze do
tych, jakie mu przekazuje fizyczne oko lub ucho, gdy człowiek
działa w swoim organizmie fizycznym.
W warunkach zupełnie odmiennego środowiska astralnego nie potrzeba
odrębnych organów, aby osiągać ten sam rezultat, w każdej bowiem
części astralnego organizmu znajduje się materia, zdolna do takiej
odpowiedzi, a więc człowiek, działający poprzez organizm astralny,
widzi równie dobrze przedmioty poza sobą, jak przed sobą, w górze
i w dole, nie potrzebując się ku nim zwracać. Musimy jeszcze zwrócić
uwagę na jedno, mianowicie, na "czakry", o których już
wspominaliśmy. Każdy, kto studiował nieco teozofię, wie o istnieniu
zarówno w astralnym organizmie człowieka, jak i w eterycznej części
organizmu fizycznego, pewnych ośrodków, które w miarę ewolucji
człowieka są kolejno zasilane i ożywiane przez tak zwany "płomień
wężowy". Ośrodków tych nie można nazwać organami w zwykłym
znaczeniu tego słowa, gdyż nie przez nie człowiek widzi i słyszy,
odmiennie aniżeli w świecie fizycznym, gdzie widzi lub słyszy
tylko przez oczy i uszy; jednak nie można zaprzeczyć, że zdolność
widzenia i słyszenia astralnego zależy w dużej mierze od ich ożywienia.
Każdy z nich na miarę; swojego rodzaju, rozbudza wrażliwość na
nową skalę wibracji w całym astralnym organizmie.
Jednak i te ośrodki nie są bynajmniej starymi skupiskami materii.
Są to tylko wiry w materii tego organizmu, wiry, przez które przepływają
wszystkie wchodzące w jego skład cząsteczki; są to również punkty,
przez które przepływają do organizmu astralnego energie ze sfer
wyższych niż astralna. Wszelki opis może dać tylko ułamkowe pojęcie
o ich wyglądzie, są to bowiem wiry czterowymiarowe, tak iż energia,
która przez nie przepływa i stanowi przyczynę ich istnienia, zdaje
się wytryskać nie wiadomo skąd. W każdym razie, ponieważ wszystkie
cząsteczki kolejno przechodzą przez każdy z nich, jasne jest,
że każdy może pobudzać wrażliwość cząsteczek na pewną skalę wibracji,
tak iż wszystkie "zmysły" astralne równie żywo mogą
działać we wszystkich cząstkach organizmu.
W sferze mentalnej czyli dziedzinie myśli, widzenie jest znów
zupełnie inne; tu nie można już mówić o oddzielnych zmysłach,
jak wzrok czy słuch, gdyż mamy do czynienia jakby z jednym ogólnym
zmysłem, który tak wszechstronnie odpowiada na wszystkie dochodzące
do niego wibracje, że gdy jakikolwiek przedmiot wchodzi w zakres
jego postrzegania, ogarnia go w oka mgnieniu swoim pojmowaniem,
i jak gdyby jednocześnie widzi go, słyszy i odczuwa, jednym słowem
poznaje go w pełni i całkowicie w jednym momentalnym akcie. A
jednak i ta wspaniała zdolność różni się tylko stopniem nasilenia,
a nie odrębnością od tych, jakimi dziś rozporządzamy; w sferze
myśli, podobnie jak i w fizycznej, wrażenia są nam przekazywane
za pośrednictwem drgań, biegnących od przedmiotu poznawanego do
obserwatora.
W sferze jeszcze wyższej, a mianowicie duchowej (buddhi), po raz
pierwszy spotykamy się z zupełnie nową właściwością, nie mającą
nic wspólnego ze zdolnościami, o których dotychczas mówiliśmy,
tam bowiem człowiek poznaje każdą rzecz zgoła inną metodą, w której
zewnętrzne wibracje nie odgrywają żadnej roli. Poznawany przedmiot
staje się częścią człowieka, który go ogląda i poznaje niejako
od wewnątrz zamiast od zewnątrz. Lecz z tą władzą jasnowidzenie
nie ma nic wspólnego.
Rozwój całkowity lub częściowy którejkolwiek z wyżej wyliczonych
właściwości mieści się w naszym określeniu jasnowidzenia jako
władzy widzenia rzeczy ukrytych przed zwykłym, fizycznym wzrokiem.
Zdolności te rozwijają się różnymi drogami, nie od rzeczy będzie
wspomnieć tu o nich.
Wolno nam przypuścić, że gdyby człowiek w czasie swojej ewolucji
mógł być odcięty od wszystkich zewnętrznych wpływów, poza najłagodniejszymi,
i rozwijać się od początku najzupełniej równo i naturalnie, rozwinąłby
prawdopodobnie wszystkie swoje zdolności miarowo i harmonijnie.
Fizyczne zmysły rozszerzałyby powoli skale swojej wrażliwości,
aż wreszcie odpowiadałyby na wszystkie drgania zarówno eterycznej,
jak i gęstej materii fizycznej, następnie rozwinęłaby się wrażliwość
na powolniejsze wibracje dolnej sfery astralnej, ogarniając wkrótce
i szybsze, aż we właściwym czasie przebudziłyby się z kolei zdolności
sfery mentalnej.
W życiu jednak, tak równomierny rozwój jest chyba zgoła nieznany;
natomiast jest bardzo wielu ludzi, którzy miewają nagłe, choć
chwilowe błyski świadomości astralnej, mimo iż nie obudziło się
w nich wcale widzenie eteryczne. Ta nierównomierność rozwoju jest
jedną z, głównych przyczyn niezmiernej łatwości pomyłek i błędów
w dziedzinie jasnowidzenia, błędów, od których właściwie nie można
się uchronić, chyba że przez długie i staranne ćwiczenie się pod
kierunkiem wyrobionego nauczyciela. Każdy, kto się spotkał z teozoficzną
literaturą, wie, iż tacy nauczyciele istnieją, że można ich odnaleźć,
że nawet w tym dość materialistycznym dwudziestym wieku, starożytne
powiedzenie: "Gdy uczeń jest gotów, Mistrz gotów jest zawsze"
jest równie prawdziwe jak i drugie: "Jeśli uczeń zdoła przeniknąć
do wielkiej Świątyni, znajdzie tam zawsze Nauczyciela".
Wiemy również, że tylko pod takim kierownictwem
można bezpiecznie rozwijać owe drzemiące w nas zdolności, inaczej
bowiem jakże fatalna może się stać dla niedoświadczonego jasnowidza
łatwość złudzeń i pomyłek co do znaczenia, i wartości tego wszystkiego,
co się przedstawia jego wzrokowi, jak niebezpieczna może być możliwość
zupełnego spaczenia i przeinaczenia widzenia, gdy stara się sprowadzić
je do swojej normalnej, fizycznej świadomości. Nie wynika z tego
bynajmniej, aby nawet u ucznia, otrzymującego stałe wskazówki
co do używania tych okultystycznych zdolności, rozwijały się one
w takim harmonijnym porządku, o jakim powyżej, jako o ideale,
wspomniałem. Jego poprzednie życie i postępki mogły być tego rodzaju,
że nie przyczyniły się bynajmniej do tego, aby ta właśnie droga
stała się dla niego najłatwiejsza lub najbardziej pożądana; w
każdym razie znajduje się on pod kierownictwem w całej pełni umiejętnym
i świadomym wszystkiego, co dotyczy rozwoju wewnętrznego, i może
być zupełnie spokojny i pewny, że droga, którą go to kierownictwo
prowadzi, jest dla niego najlepsza ze wszystkich. Ma przy tym
i drugą pewność, że wszelkie zbudzone w nim władze znajdują się
w całkowitym jego władaniu, i że może ich używać ciągle w pełni,
gdy zajdzie tego potrzeba w pracy dla ludzkości; natomiast w przypadku
człowieka, rozwijającego te władze bez kierunku, przejawiają się
one nieraz częściowo i dowolnie, to pojawiają się, to znów znikają,
rzekłbyś, jak same chcą.
Jeśli zdolności jasnowidzenia są, jak mówiliśmy, częścią wewnętrznego
(okultystycznego) rozwoju człowieka, a więc oznaką pewnego wyraźnego
w tej dziedzinie postępu, to można nie bez słuszności zapytać,
jak się to dzieje i czym się daje wytłumaczyć, że posiadają je
często ludy pierwotne lub też jednostki należące do ciemnych i
niewykształconych warstw naszej rasy, jednostki, których poziom
- pod jakimkolwiek kątem byśmy go badali - jest niezaprzeczalnie
niski. Istotnie na pierwszy rzut oka wydaje się to dziwne; jest
jednak faktem stwierdzonym, że ta szczególna wrażliwość i tak
zwane zdolności "psychiczne" dzikusa lub też mało wykształconego,
nieoświeconego Europejczyka to zupełnie co innego niż pozornie
tylko podobne, jednak inaczej osiągnięte władze jasnowidza wyrobionego
i odpowiednio przygotowanego.
Ścisłe i szczegółowe wyjaśnienie różnicy doprowadziłoby nas do
zbyt złożonych technicznych wywodów, ogólne jednak o niej pojęcie
można wyciągnąć z przykładu jasnowidzenia w sferze najbliższej
fizycznego planu. Eteryczny organizm człowieka znajduje się w
najściślejszym związku z jego systemem nerwowym, a wszelkie oddziaływanie
na jeden wywiera nieunikniony wpływ i na drugi. Przy eterycznym
widzeniu, które pojawia się sporadycznie czy to u pierwotnych
ludzi Afryki czy Zachodniej Europy zaobserwowano, że odpowiednia
zmiana nerwowa zachodzi niemal wyłącznie w systemie nerwowym współczulnym,
że wszelkie objawy jasnowidzenia uchylają się całkowicie z pod
władzy danego człowieka - w istocie rzeczy są raczej podobne do
ogólnego głuchego odczucia w całym organizmie eterycznym, aniżeli
do wyraźnego i jasnego postrzegania zmysłowego poprzez odpowiednio
wyspecjalizowane organa.
W rasach późniejszych, w okresie dalej posuniętej ewolucji, siły
człowieka coraz bardziej skupiają się na rozwoju władz umysłowych,
toteż zwykle owo głuche eteryczne odczuwanie czy jasnowidzenie
zanika, a dopiero o wiele później, gdy się rozpoczyna rozwój duchowy,
powraca ponownie, ale już zgoła inaczej. Tym razem bowiem zdolność
ta jest wyraźna i dokładna, zależna całkowicie od woli człowieka,
a przejawia się z pomocą specjalnych organów, i - co jest charakterystyczne
- zmiany nerwowe, jakie jej towarzyszą, zachodzą niemal wyłącznie
w układzie nerwowym mózgowo-rdzeniowym.
Annie Desant tak pisze o tym:
"Niższe formy tak zwanego psychizmu spotyka się częściej
u zwierząt i u prymitywnych, ciemnych ludzi, aniżeli u tych, których
władze intelektualne są silnie rozwinięte; są one związane z układem
nerwowym współczulnym, a nie mózgowo-rdzeniowym. Duże komórki
tego układu zawierają znaczną ilość materii eterycznej, stąd większa
ich pobudliwość i wrażliwość na powolniejsze wibracje, aniżeli
komórek, w których ilość materii eterycznej jest mniejsza. W miarę
rozwoju układu nerwowego mózgowo-rdzeniowego i samego mózgu, układ
współczulny schodzi do roli podwładnego, a nad jego wrażliwością
na różne tak zwane psychiczne bodźce i drgania, górują i tłumią
ją silniejsze i ruchliwsze wibracje wyższego układu nerwowego.
Wprawdzie w późniejszym okresie ewolucji wrażliwość na wszelkie
wibracje psychiczne znów powraca, ale tym razem rozwija się w
związku z ośrodkami mózgowo-rdzeniowymi i podlega kontroli woli.
Psychizm nieopanowany, histeryczny, którego przykładów spotykamy
na nieszczęście tak wiele, przypisać należy niedostatecznemu rozwojowi
mózgu i przewadze układu nerwowego współczulnego".
Nieoczekiwane błyski jasnowidzenia zdarzają się też od czasu do
czasu u ludzi wysoce kulturalnych i o silnej umysłowości, choć
może nigdy nie słyszeli o sposobach wyrabiania podobnych zdolności.
W tym przypadku można uważać takie błyski za wskazówkę, iż dany
człowiek zbliża się do tego okresu swojej ewolucji, gdy władze
te zaczną się w nim przejawiać w sposób naturalny, a ich pojawienie
się powinno być jeszcze jednym bodźcem więcej do utrzymywania
nadal wysokiego poziomu moralnego oraz spokoju i równowagi myślowej,
bez których wszelkie jasnowidzenie jest dla każdego raczej przekleństwem
aniżeli dobrem.
Jest wiele stopni przejściowych pomiędzy typem człowieka - zupełnie
niewrażliwego, a posiadającego w pełni rozwinięte i opanowane
jasnowidzenie, Zasługuje na uwagę stopień, na którym ludzie, nie
posiadający tych władz w zwykłym życiu, przejawiają je jednak
w mniejszym lub większym stopniu pod wpływem magnetyzmu lub w
stanie hipnozy. W tym przypadku natura psychiczna człowieka jest
już wrażliwa i odpowiada na subtelniejsze drgania, lecz świadomość
nie umie jeszcze używać tej władzy wśród licznych, rozpraszających
wrażeń zwykłego życia i dopiero chwilowe uwolnienie jej w transie
od działania fizycznych zmysłów, ułatwia przejawianie się wyższych
zdolności, które się dopiero budzą. Oczywiście, że i wśród typów,
które są jasnowidzące w transie, jest wiele stopni jasnowidztwa,
od zwykłego, zupełnie nieinteligentnego, chorego człowieka, aż
do człowieka, którego zdolność takiego widzenia może być przez
magnetyzera całkowicie opanowania i skierowana wszędzie, gdzie
zechce, lub do jeszcze wyższego typu, gdzie świadomość raz uwolniona
od ścisłego związku z ciałem fizycznym wymyka się też z pod wpływu
magnetyzera i ulatuje w dziedziny szerokich, wspaniałych widzeń,
gdzie jest zupełnie dla niego niedostępna.
Istnieje też inne, dalsze stadium w tym rozwoju, gdy nie potrzeba
całkowitego usunięcia wrażeń fizycznych jak w transie, a zdolność
nadnormalnego widzenia, choć jeszcze nie przejawiająca się wśród
zwykłego codziennego życia, zaczyna działać w pełni, gdy ciało
pogrąża się w zwykły sen. Wielu świątobliwych proroków, o których
czytamy, iż byli "ostrzeżeni we śnie przez Boga" lub
porozumiewali się z istotami o wiele wyższymi od siebie w ciszy
nocnych godzin, należało do tego typu. Większość prawdziwie kulturalnych
ludzi wyższych ras naszego świata posiada już, przynajmniej w
pewnym stopniu, ten poziom rozwoju, to znaczy, że władze poznawcze
ich astralnych organizmów są już obudzone i czynne, całkowicie
zdolne do przyjmowania wrażeń i poznawania przedmiotów, i istot
tejże sfery. Aby jednak mogli wyciągnąć z tego jakąś korzyść także
w swojej zwykłej, fizycznej świadomości, muszą zajść jeszcze dwie
zmiany: po pierwsze Jaźń (Ego) powinna jakby zbudzić się, czyli
zwrócić uwagę na zjawiska i przedmioty świata astralnego, wydobywając
się niejako z zaczarowanego kręgu własnych myśli na jawie, oraz
patrzeć świadomie dokoła, obserwować i wyciągać wnioski ze wszystkiego,
co zobaczy; po drugie świadomość powinna być utrzymana w stanie
czujności podczas powrotu duszy do ciała fizycznego, i to w tym
stopniu, aby mogła w pamięci fizycznego mózgu odbić wyraźnie wszystko,
co widziała lub czego się uczyła.
Najważniejsza jest oczywiście ta pierwsza zmiana; druga w porównaniu
do niej nie jest tak ważna. Skoro bowiem Jaźń (Ego) - właściwy
człowiek potrafi korzystać z obserwacji i wniosków, zdobywanych
na tej drodze w innej sferze, to choć nie będzie mieć zadowolenia,
jakie daje wspomnienie o nich w codziennym życiu, i tak osiąga
bardzo wiele.
Wielu ludzi pyta, jak te zdolności jasnowidzenia mogą się przejawiać
w nich samych, po czym mają poznać, że dosięgli tego punktu w
ewolucji, w którym pojawiają się pierwsze słabe przebłyski jasnowidzenia.
Pod tym względem zachodzą tak wielkie różnice pomiędzy różnymi
typami, że nie można dać jednej ogólnej odpowiedzi, która by się
mogła stosować do wszystkich.
Jedni zaczynają widzieć nagle, jakby dając nurka w nieznany świat;
pod wpływem jakiegoś niezwykłego bodźca stają się zdolni ujrzeć
jeden raz jakieś "uderzenie", bardzo często, gdy widzenie
się nie powtarza, dochodzą do wniosku, że byli tylko ofiarą halucynacji.
Inni zaczynają widywać od czasu do czasu świetliste barwy i wibracje
aury ludzkiej, jeszcze inni widzą i słyszą coraz częściej, różne
barwy i dźwięki, niewidzialne i niesłyszalne dla otoczenia; jeszcze
inni widzą twarze, krajobrazy i barwne chmury, unoszące się przed
oczami w mroku zanim zasną; najczęściej zaś spotyka się ludzi,
którzy zaczynają coraz jaśniej i wyraźniej pamiętać, co widzieli
i słyszeli w tej lub innej sferze podczas fizycznego snu.
Teraz możemy już przejść do rozpatrzenia różnych zjawisk jasnowidzenia.
Różnią się one tak bardzo zarówno rodzajem jak stopniem, iż nie
łatwo jest rozstrzygnąć, jak będzie je najlepiej poklasyfikować.
Możemy je na przykład podzielić według rodzaju używanego wzroku
- czy to mentalnego, astralnego, czy tylko eterycznego; możemy
równie dobrze zrobić to według stopnia rozwoju zdolności jasnowidzenia,
biorąc pod uwagę, czy jest wyszkolony, czy też nie; według tego,
czy panuje w pełni nad swoim widzeniem i czy jest ono regularne,
czy też widzenia pojawiają się sporadycznie i niezależnie od jego
woli, czy wreszcie przejawiają się tylko pod wpływem magnetycznym
czy też ta pomoc nie jest konieczna; dalej, czy jasnowidz potrafi
korzystać ze swoich zdolności na jawie w pełni fizycznej przytomności,
czy też tylko wtedy, kiedy we śnie lub w transie opuszcza chwilowo
swoje ciało fizyczne.
Każda z. tych różnic ma swoje znaczenie i będziemy musieli wziąć
je wszystkie pod uwagę w dalszych rozdziałach, może jednak w podziale
naszym będzie najlepiej pójść śladem Sinnetta i przyjąć w ogólnych
liniach klasyfikację, którą podaje w swojej książce: "Uzasadnienie
mesmeryzmu", książce, którą nawiasem mówiąc, można polecić
do przeczytania każdemu, kogo interesują zjawiska jasnowidzenia.
Rozpatrując więc przejawy jasnowidzenia, podzielamy je raczej
według rodzaju widzenia aniżeli sfery, w której ono działa, tak
abyśmy mogli pogrupować przykłady jasnowidzenia w następujące
działy:
1. Jasnowidzenie zwykle - czyli po prostu otwarcie się wzroku,
które pozwala widzieć wszelkie twory eteryczne czy astralne obecne
w danej chwili wokół nas, lecz które nie obejmuje zdolności obserwowania
odległych od nas miejsc lub scen, nie należących do teraźniejszości.
2. Jasnowidzenie w przestrzeni - czyli zdolność widzenia wypadków,
zjawisk i scen odległych w przestrzeni, zbyt dalekich dla zwykłego
wzroku lub zasłoniętych jakimiś przedmiotami.
3. Jasnowidzenie w czasie - czyli zdolność widzenia przedmiotów
i zjawisk oddalonych od obserwatora w czasie, czyli umiejętność
patrzenia w przeszłość i przyszłość.
JASNOWIDZENIE -TAROT - WRÓŻKA BEATA ZAPRASZA ,wróżka, wróżby,
wróżenie, numerologia, horoskopy tylko tutaj dowiesz się co cię
czeka, wróżka, wróżby, wróżenie, tarot, horoskop, wróżenie przez
internet, ezoteryka, zjawizka niewyjaśnione, wrozka, WRÓŻKA, WRÓŻBY,
WRÓŻENIE,
|
|